Bardzo dobrze... cieplo, sucho, kosci sie ciesza, duze stezenie litu w powietrzu dziala uspakajacaco, nastroj ma zwyzkowac. San Pedro to kiedys wioska, teraz zaglebie turystyczne, jakiego do tej pory w chile nie widzialam: kilka uliczek a na nich jeden hostel obok drugiego, knajpa kolo agencji turystycznej. Na murach glinianych domow wisza reklamy wycieczek do okolicznych atrakcji, slonce prazy, cieplo grzeje, turysci przemieszczaja sie w tempie snietych much czekajac na kolejny wyskok za miasto. Kiedys bylo tu podobno spokojnie, teraz jest tlocznie, ale jeszcze do zakceptowania. Zaplecze hotelowo-kulinarne przygotowane na kazda zachcianke. A zorganizowanie wypadu na pustynine trwa minute!
Pustynie sa zachwycajace, niby nic na nich nie ma, a jak sie na nie dociera to nie pozostaje nic inego jak tylko przeciagle wooooow! Atacama to podobno najsuchsza pustynia swiata, o tyle przyjemna, ze nie odczuwa sie na niej temperatury. Polozona miejscami na ponad 2000 mnpm jest stosunkowo przyjemna. Wyjazd z San Pedro o 16, krotki transfer i juz jestesmy przy wjezdzie do parku narodowego. Znowu bardzo humanitarne ceny 3000$ za dusze...a potem juz tylko zapierajace dech w piersi widoki. Zdjecia lepiej oddadza to czego nie ma sensu opisywac.