Jestem zachwycona nocnym autobusem "cruz del sur". Co prawda nie byla to kuszetka, ale fotele rozkladane prawie do pozycji horyzontalnej, duze i wygodne. Obsluga byla super mila, pomagala we wsiadaniu, wysiadaniu, z bagazem, roznosila kolacje i sniadanie, zaslaniala i odslaniala zaslonki, otwierala drzwi do toalety ( czystej). A najwazniejsze, ze po 12 godzinnej jezdzie bylam zdolna do dalszej aktywnosci. Tym razem dla odmiany - kultura: museo de bellas artes i MAC ( sztuki wspolczesnej). To drugie znacznie ciekawsze, trzy godziny to za malo, mimo, ze zbiory nie sa mega bogate. Wroce tu chyba przed wylotem do domu.
A teraz do San Pedro.
Ledwo tu przybylam, a juz wiem, ze to byl bardzo dobry pomysl, zeby tu przyleciec. Sam lot byl juz mega widowiskowy- wlasciwie caly czas mielismy pod soba piekne Andy, te wyzsze osniezone, te nizsze lyse. A potem pojawila sie pustynia i bylo jeszcze piekniej. To zadziwijace jak ksiezycowy krajobraz moze byc urokliwy. Transfer z lotnkska do san pedro bez problemow, busem w poltorej godziny pod sam hostel.
A hostel- to jakas nisza eco! Takiej jazdy jeszcze nigdy nie widzialam a ja mam tu mieszkac 3 dni. Zanim dostalam klucze musialam przejsc szkolenie z zycia i obslugi siebie i otoczenia. Przede wszystkim sortowanie smieci, potem oszczedzanie energii i papieru! Zadnych mapek, zadnych kartek, wszystkie informacje musialam sfotografowac i potwierdzic ze zrozumialam. Ale suszarke do wlosow maja! A do picia rumkanek i mieta- mniam!!!
Mam juz caly plan atrakcji zrobiony przez szefa, ktory poza tym ze jest szefem i ze jest eco, to jest tez strazakiem- twardy gosc! I do tego mowi takim dobrym i milym tonem ze az chce sie go udusic! Peace!