Geoblog.pl    daga    Podróże    peru    iquitos
Zwiń mapę
2007
13
lis

iquitos

 
Peru
Peru, Iquitos
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 17704 km
 
iquitos robi fajne wrazenie. plaza de armas otoczona jest kolonialnymi domami w zywych kolorach, na rogu stoi zelazny dom eiffla, cala masa zakreconych knajp. ludzie tez jacys inni, niz w dotychczas odwiedzonych miastach. nawet myslalam, ze napatoczyl sie na nas szalony mike- kolo 60 tki, w dlugich upiornych siwach wlosach i ss-manskim kasku na glowie. czlowiek ten twierdzil ze urodzil sie w iquitos, gdzie jego dziadek posiadal spory majatek i kilka azulejos, legitymowal sie niemieckim paszportem, francuskim prawem jazdy i ogromnym poczuciem humoru. w czasie krotkiej pogawedki przedstawiono nas dyrektorowi instytutu francuskiego w iquitos oraz dyrektorowi lotniska, a takze kilku zagubionym w dzunglii europejskim artystom wierzacym w wyzsza inteligencje odkryta dzieki ajalaska. tylko potwornie duzoo insektow...wszystko nas swedzi.

jestesmy w dzungli. droga dojechalismy do jej konca, tj. do nauta. tu asfalt przechodzi w busch. tu tez czeka na nas lodz, ktora przeprawiamy sie przez bardzo brunatna rzeke. podobno na brzegu kapia sie delfiny, ale ja ich nie widze. dalej przeprawiamy sie z calym bagazem troche pieszo, troche bardzo niestabilnym czulnem. nagroda jest lodge, do ktorego docieramy- urocze drewniane chatki na palach, polaczone pomostem z calym zapleczem sanitarnym.
w dzungli jest cimno, gesto i wilgotno, nie tylko w podswiadomosci czaja sie weze i inne niebezpieczne potwory. odczuwalnie atakuja nas jednak tylko tysiace komarow. zdaniem jedengo z naszych przewodnikow- tzw. bysiora- zagrozenie malaria i zolta febra zaczyna sie dopiero jakies 200km stad, ale za przykladem miejscowych smarujemy sie termitami, chcemy uwierzyc, ze to nam pomoze. w ramach szkoly przetrwania bujamy sie na lianach i pozyskujemy wode z lodyg, przegladamy lecznicze rosliny z nadzieja, ze nie trzeba ich bedzie zastosowac.
szybko zapada zmierzch, lodge nabiera w swietle naftowych lamp i swietlikow nowego blasku. w oddali blyskawice, tuz obok nas swierszcze i cykady, a my zbieramy sie na nocna wyprawe na kajmany. niestety w tych warunkach pogodowych kajmanom nie chce sie wygladac ponad powierzchnie wody, wiec zmieniamy plany i przebiegamy sie przez dzungle spotykajac po drodze gigantyczna zabe, kilka srednich pajakow i tysiace mrowek.

kolejny dzien zaczynamy od wyprawy- obserwacji ptakow. zawsze sie dziwilam gdy czytalam w przewodnikach,ze tu, czy tam sa swietne warunki do obserwacji ptaszydel, nie podejrzewalam, ze moze to byc fascynujace, a jednak...
przed nami wioska indian z jedyna ale i glowna avenida amazon. proste, drewniane domki na palach, mili i cierpliwi ludzie, witajacy obcych i dzielnie znoszacy nasze fotoreporterskie ataki. na samym poczatku av. amazon stoi gigantyczna wieza widokowa, z ktorej roztacza sie przepiekny widok na rzeke ( a dokladnie na 3 rzeki zlewajace sie w tym miejscu i plynace dalej razem do rzeki matki).

kolejny punkt programu: szukanie delfinow i kapiel w ich akwenie. delfiny byly i to nawet w ilosci kilku, dajacych sie zobaczyc. byly szare( chociaz nazywaja sie rozowe), mialy biale buzki i ponad 1 m dlugosci. podplywaly na jakies 5-6 m.

wiczorem kolejne podejscie do kajmanow. pierwsze nieudane, bo przewodnik pierdola ((gorszy z dwojki bialawych) nie mial o nich pojecia. na szczescie byl viktor, indianin, ktory wyciagal nas, albo naszych zamerykanizowanych przewodnikow z kazdej opresji. najpierw przyniosl nam, nie wiedziec skad, malutkiego kajmanka (mial chyba przerazone oczka i robil wrazenie lekko oszolomionego), a potem wyplynal raz jeszcze i
swiecac po tafli rzeki wylapal czerwone oczyska pozostalych krokodyli.

lowienie pirani nie jest takie latwe jak by sie moglo wydawac. kawalki patykow z linkami i haczykami, zrobione na poczekaniu przez victora, sluzyly bardziej jako sztucce dla tych krwiozerczych potworow niz jako wedki. rybki nawcinaly sie przynet, nam udalo sie ostatecznie kilka zlapac, z czego polowie udalo sie w trakcie transportu z rzeki do wiadra uciec. ostatecznie polowy udaly sie ta tyle, ze kazdy z nas mogl w koncu sprobowac piraniego mieska. w miedzyczasie zalamala sie pogoda i ktos rzucil pomysl kapieli w burzy. idee podchwycili wszyscy nasi przewodnicy i na hop victor , bysior i pierdola znikneli w brunatnej rzece. burza rozszalala sie na dobra, poziom wody podniosl sie znacznie, a widocznosc spadla do kilku metrow, tak, ze nie widzielismy juz wogole brzegu. poziiom wody podnosil sie nietety rowniez w lodzi, ktora stajac sie coraz ciezsza zakopywala sie w kapusci i szczypiorach.pierdola wogole nie mial pojecia co w tych okolicznosciach pogody nalezy zrobic, bysior postanowil skupic sie na organizacji, a sam victor niewiele mogl zdzialac. chlopcy musieli sie rozebrac, wskoczyc do wody i przepchnac lodz przez salate, my chronilysmy w wyciagneitych lapach sprzet foto.

wieczorem przybyl szaman i urzadzil impreze. szaman (wygladajacy jak inzynier z polskicch seriali z lat 80tych) przybyl w towarzystwie swojego pomocnika, jakby na wzor ministranta- okreslenie chyba jednak srednio trafne...usiedli w ciemnej sali, na samym srodku, wyciagneli z plecaka 5 flaszek z metnymi plynami i szary piuropusz. i zaczeli palic, jednego za drugim, a potem kolejne, nadymili potwornie, potem poszly w obrot flaszeczki, gwizdy i przyspiewki. ministrant kilka razy przebiegl sie wokol sali i dmuchnal nam tytoniem w ciemie. cala impreza trwala jekies 3 godziny, poczatkowo bylo ciekawie, potem zrobilo sie glownie mdlo. indii nikt nie odkryl.





 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (42)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
aga
aga - 2010-06-04 01:44
Fotki nieziemskie!
 
 
zwiedziła 42.5% świata (85 państw)
Zasoby: 690 wpisów690 157 komentarzy157 6034 zdjęcia6034 1 plik multimedialny1
 
Moje podróżewięcej
30.08.2024 - 22.09.2024
 
 
18.05.2024 - 23.05.2024
 
 
13.01.2024 - 27.01.2024