MOTYW DRZWI W NASCA
kazdy sklep, kazda knajpa ma ogromne zelazne drzwi podnoszone do gory na czas pracy. po godzinach ogromna zelazna kurtyna opada i otwarte sa tylko malenkie drzwiczki w calym tym skomplikowanym mechanizmie. drzwiczki sa wysokie tylko na jakies 1,5 m, tak ze moga przez nie przejsc tylko wybrancy, tj. miejscowi. czyli ze po godzinach zaczyna sie impreza dla lokersow, a reszta musi zostac na zewnatrz.
LOT NAD LINIAMI
okazal sie bardziej ekscytujacy niz przypuszczalam, glownie ze wzgledu na sprzet latajacy.nieco archaiczny, czyli w sumie pasujacy do tematu wycieczki. na calej pustyni jest ponad 500 figur, my widzielismy tylko kilka, ale i tak zrobiily wrazenie. poczatkowo balismy sie, ze nic nie zobaczymy, nie wiedzielismy dokladnie czego sie spodziewac, czy ma byc to wyrazne, male czy duze. bylo ok., czesc zauwazylam, tylko dlatego, ze pokazywal mi to pilot.
potem pojechalysmy na cmentarz, ktory byl na pustyni, i wlasnie fakt jego polozenia sprawil, ze wyprawa nabrala uroku.gigantyczna pustynia, sucha, twarda, prawie pozbawiona roslinnosci, gdzieniegdzie tylko ogromne piaskowe wzgorza i bardzo silny wiatr, no i oczywiscie slonce, ale jego skutki zaczelysmy odczuwac nieco pozniej. a na cmentarzu czaszki i kosci sprzed setek lat, odziane w szczatki wykopanych fatalaszkow i usadzone w pozycjach plodowych, w jakich byly chowane.
po drodze minelismy wspolczesny cmentarz na pustyni, ktory wygladal bardzo poruszajaco, troche jak z filmu saury- fragment z trumna ciagnieta przez pustynie w towarzystkie krazacych sepow.
podroz autokarem nocnym bardzo wygodna, gdyby nie liczyc faktu ze zepsula sie skrzynia biegow i po kilku godzinach musielismy sie przesiasc do podstawionego busa.