cala miejscowosc liczy moze z 12 hoteli, rozlozonych wokol stawu, otoczonych wydmami piaszczystymi. kazdy hostel posiada stajnie pelna przedziwnych pojazdow kosmicznych- marki zrob to sam, wygladajacych jak skrzyzowanie wielkiego karalucha, samochodu golfowego i pojazdu nasa.
takim tworem pojachalysmy na pustynie zeby uskutecznic sandboarding.na prostych deskach, wystruganych z drewna, na wzor desek snowboardowych zjazdzalismy z kolejnych diun. sposobow bylo kilka, albo tradycyjnie na nogach, albo na brzuchu glowa w dol, lub w gora, lub po prostu na pupie. wrazenia niezapomniane, predkosc wbrew pozorom nie az tak zawrotna, ale zabawa przednia.
ale jazda robalem po piasku byla ostra: blednik podchodzil do gardla, zoladek do czaszki a serce wpadalo w tachycardie, no i jeszcze wlosy- przybieraly formy z kreskowek. a myslalam, ze jestem odwazna
HISTORIA MISTRZA ZAGLERKI OGNISTEJ
przyjechala do peru. istnieja 2 wersje tej historii. pierwsza mowi o tym ze w huacachina plywala rowerkiem wodnym po miejscowym pacyfiku, czyli stawie w sercu oazy. druga wersja przedstawia ja jadaca na lamie po diunach w okolicach ika. podczas swojej jazdy spotkala lokersa, przemieszczajacego sie, w zaleznosci od wersji rowerem wodnym, lub lama po pustyni. zapytala go czy nie ma ognia i czy nie zna mistrza zaglerki ognistej. jam nim jest powiedzial wedrowiec i zabral biala ze soba na deptak w huacachina.