Ktos nam powiedzial, ze ktos juz widzial autobus, ktory jedzie przez galle bezposrednio do poanarua.niestety nikt nie wiedzial skad dokladnie i o ktorej godzinie ten autobus jedzie. Wiecej, na dworcu autobusowym nikt o nim nie slyszal..mimo to postanowilysmy go znalesc i wykorzystac. Skoro swit tuktukiem podjechalysmy do centrum, gdzie odrzucalysmy propozycje kolejnych kierowcow jadacych w kierunku colombo.tu jednak kolejnch kilka osob potwierdzilo istnienie busu-widma. I w rzeczywiscie, o 8:10 podjechal i zabral nas w niekonczaca sie przez kolejnych 10 godzin podroz w czasie i przestrzeni. Miejsca w autobusach na sri lance sa baardzo waskie, nie ma szansy, zeby ktos sie w nich zmiescil- nawet najbardziej wyglodniali pasazerowie potrzebowali swojego i skrawek drugiego siedzenia. To byla ciezka droga. Bardzo duzu kurzu na nas osiadlo, nastroje nam padly, kosci bolaly, zaczely powstawac odlezyny w nefralgicznych punktach- bylo kiepsko.
Pounnarua. Koszmar dnia poprzedniego jednak sie oplacil. Ruiny dawnej stolicy srilanka, prawie tysiacletnie, lezace w dzungli, systematycznie rekonstruowane i dobrze utrzymane- robia wrazenie.najlepszym sposobem na zwiedzenie kompleksu jest przemieszczanie sie na rowerze. Dla bardziej wygodnych pozostaje opcja tuktuka albo samochodu, ale nie ma to wiekszego sensu. Wsrod wykopalisk mozna znalesc wiele swiatyn, ale rowniez ruiny palacu, senatu, systemy wodne i dziesiatki posagow buddy, w kazdej mozliwej pozycji. Oczywiscie najwazniejszym jest ogromny, lezacy budda. Bardzo tu ladnie.a czytanie historii polonarua jest nielada cwiczeniem dla jezyka!
W nagrode, ze bylysmy takie dzielne popoludnie spedzilysmy w basenie jednego z lepszych hoteli nad jeziorem. To nam sie nalezalo!
Populacja komarow w polonarua jest bardzo liczna, niestety..