Mam dosc, cala ta podroz po filipinach to jak wpadanie z deszczu pod rynne. To, ze manila bedzie straszna, to podejrzewalismy, znajac inne stolice azjatyckich miast, angeles okazalo sie jednym wielki burdelem, a teraz cebu... wyglada jak havana viaje przed 10 laty...czyli jakby wlasnie trwala tu wojna. jechalismy taksowka z lotniska, wiedzialam, ze mamy hotel w centrum i tego centrum wygladalam, ale sie nie doczekalam. Ciemno, brudno, obdrapane budynki wzrostu barakow, w stanie aktywnego rozkladu, na ulicach bezdomni....a obok market, muzyka, prawie tance....i smrod...i tu mial wyladowac magellan...gratulacje!
Spadamy do resortu, dosc juz dawania drugiej szansy, chociaz jutro mamy jeszcze w planie zobaczyc kilka ruin. Manila dalej zalewana, a tu suchutenko, cieplutko...tyle dobrego