Powrot do malezji przebiegl zgodnie z planem, w kk zamieszkalismy w starym hotel, po wytargowaniu specjalnej ceny. Wieczor na targu przy stole z owocami morza i rybka, trzeba przyznac, ze maja tu gigantyczny wybor i wszystko smakuje pysznie, za bardzo przyzwoite pieniadze.
Busikiem z kk pojechalismy do ranau w poblizu parku narodowego mt kinabalu. Plan byl taki, zeby przespac sie tu i nastepnego dnia pojechac z ranau w kierunku sandanak i zaoszczedzic przez to czas i niewygode podrozy. Po 88 km kretej, ale uroczej drogi z widokami i przepasciami zapierajacymi dech dojechalismy do ranau, a tu problem z hotelem. Na serwisach internetowych, byly jakies nawet calkiem niezle wygladajace, als wszystko oddalone o lata swietlne od centrum. Po zwiedzeniu kilku miejscowych propozycji noclegowych, o charakterze nor juz mi sie parku odechcialo. Na szczescie ktos wyslal nas do ranau inn i to bylo dobre posuniecie. Hotel wiecej niz przyzwoity, czysty z klima, wifi i w dobrej lokalizacji. Busikiem pojechalismy do goracych zrodel ( poring hot springs), pozostalosci po japonskiej wizycie sprzed laty. Po drodze widzielismy majestatyczna( choc moze to jednak lekko przesadzone okreslenie) mt kinabalu ( pond 4000 m) i zobaczylismy najwiekszy kwiat swiata ( refflesia), ktory je parazyty. Podobno zakwita tylko raz na rok, czasem 2-3 lata. Jest brzydki, ale skoro najwiekszy, to nalezalo go zobaczyc, w sumie wogole nie wyglada na kwiat. Rosnie na prywatnej posesji, ktorej wlasciciele, robia na nim niezly business- 20 ringitow za dusze.
Park mt.kinabalu to chyba najwiekszy rezerwat na borneo, ze wszystkimi mozliwymi dla tego terenu roslinami i podobno fauna tez jest bogata, my spotkralismy tylko insekty. Jedna z atrakcji NP jest conopy walkway, czyli spacer po zawieszonych wysoko (baaardzo wysoko) na linach drewnianych mostach.....ktore sie bardzo chwialy i wlasciwie w kazdej chwili mogly sie zerwac. Byla tez farma motyli, als motyli nie bylo. Przed wejsciem do goracych zrodel stalo kilka straganow z mydlem, schwarzem i powidlem, ale ani turysci, ani sprzedawcy nie wykazywali najmniejszego zainteresowania interesem.
Powrot do miasta umowiona wczesniej taksowka, tylko po innej niz wczesniej wynegocjonowanej cenie. Kolacja w miejscowej knajpie znosna, bez wzlotow i upatkow.