Drugie podejscie do wielkiego buddy. tym razem udalo nam sie dojechac na wyspe za dnia i zobaczyc gigantyczny pomnik z brazu podobno to najwiekszy budda na swiecie. Problemem w HK jest wszechobecna mgla i prawdopodobnie zanieczyszczenie powietrza- o blekitnym niebie, jak w tybecie mozna i trzeba zapomniec! Do czego zmierzam? do tego, ze troche musialam z aparatem sie naczekac, az glowa buddy wyszla z ...chmur/ mgly i mozna go bylo zobaczyc w calej okazalosci. Kolo pomniku jest jeszcze klasztor, niestety chwilowo w rusztowaniach i calkiem ladna swiatynia. Nie ma jako takich biletow wstepu, ale bilety jedzeniowe ( do znajdujacych sie w poblizu restauracji wegetarjanskich), w ramach ktorych mozna zwiedzac wszystko, co jest do zwiedzania. Jedzenie w ww lokalach moglyby byc smaczne, gdyby kucharz odkryl wielki swiat przypraw...a tak, byllo potwornie mdle!
Od buddy mozna pojechac autobusem do wioski rybackiej Tai O. Wioska jest dziwna, ale w sumie urocza. Wszedzie smierdzi suszonymi rybami, ktore leza gdziekolwiek sie czlowiek nie obruci.w centrum wioski/ miasteczka sa male domki w wiekszosci murowane, troszeczke w bok stoi niestety kilka blokow( brrr...), a dalej w wyspe chatki sa zrobione z.... blachy...wygladaja bardzo nedznie, az dziwnie sie czlowiekowi robi, jak sobie centrum HK Island przypomni. W tych blaszanych chatach na palach sa zamontowane klimatyzatory, a przed nimi stoja kubly na segregowane smieci, obok sa regularne place zabaw, zupelnie jak u nas...bardzo dziwna mieszanka.
Na „nasza wyspe” wrocilismy promem, mial byc piekny widok na HK, ale szyby byly potwornie mokre ( jak to na promie) a drapacze jeszcze niepodswietlone. Ale po kilku godzinach pociemnialo i mielismy mozliwosc ogladac HK by night! Shanghai byl sliczny, ale wybrzeze HK robi jeszcze wieksze wrazenie!