Bardzo busy day, najpierw shopping i bieg miedzy wysokimi krawcami wsrod kilkudziesieciu shopoholiczek z zachodu...w sumie zabawny widok...panny z rozbieganym wzrokiem w poszukiwaniu wielkiej torebki z bardzo znanym deseniem, albo bardzo atrakcyjnych butow w jeszcze bardziej atrakcyjnej cenie, a wszystko to na 28 pietrach budynku, na parterze ktorego jest salon ferrari i maseratti ( nawet nie wiem jak sie pisze, po kilku dniach pobytu w HK rozpoznaje je po znaczkach na maskach).
A potem ciag dalszy zwiedzania w stylu zachodnim: ocean park!!! A co, byl czas na gory, czas na klasztory i drapacze chmur, a dzisiaj przyszla pora na park rozrywki i w dodatku musze powiedziec, ze bylo strasznie zabawnie! Ocean park jest rozlozony na wzgorzu, z ktorego zozposciera sie sliczny widok na port aberdeen, pobliskie wyspki i wszechobecne, tak typowe dla HK wierzowce. Zaraz za wejsciem jest sekcja- powiedzmy zoologiczna- akwarium, troche pand- dostrzegam ogromne podobienstwo.... Za pandami sa pandy czerwone, ktore wygladaja jak lisy a nie misie i inne zwierzeta. Potem wjezdza sie albo kolejka linowa, albo wagonem na drugi poziom, na ktorym zaczyna sie lunapark z kilkoma rollercoasterami wychylajacymi sie ze wzgorza nad ocean...aaaaaaaaaaaa....jak ja sie lubie bac!!! Dla mieczakow jest diabelskie kolo i kilka karuzel z konikami na biegunach...a wszystko w rytm spokojnego chinskiego miauczenia....a i sa jeszcze delfiny i foki z programem edukacyjnym.
Kolacje tradycyjnie juz zjedlismy na templestr. market, to calkiem dobra opcja kulinarna, dziesiatki knajpek z chinskiem jedzeniem, duzo sea food, nie tylko turysci, sporo miejscowych, naprawde smacznie i rozsadnie cenowo.