Jestesmy w lalibela, rozpoczynamy szybka czesc kulturalno-historyczna, krotka ale bardzo intensywna. od rana biegamy po kosciolach, w sumie zwiedzilismy ich 12 w lalibela i jeden oddalony o ponad 40 km. sa naprawde niesamowite, wykute w skale,dosc surowe i bardzo unikatowe. podobno wybudowano je w ciagu 23 lat, przy pomocy 40 tysiecy ludzi, ale jak dokladnie, who knows.
lokalny przewodnik wspierany przez Johanesa opowiada nam historie etiopii, kosciola ortodoksyjnego,a za chwile ma nas zabrac na miod pitny i jakis pokaz folklorystyczny.
tutejsi kaplani wygladaja bardzo dostojnie w swoich szatach, z kijami, parasolami i bardzo starymi ksiegami. no i oczywiscie z krzyzami, ktore pieknie eksponuja do zdjec.
mimo ze unseco juz sie lalibela zainteresowalo i powstaja kolejne konstrukcje majace pomoc w ochronie miejscowych zabytkow, czesc z nich jest w oplakanym stanie i jesli ktos sie nimi szybko nie zaopiekuje moze sie to dla nich zle skonczyc.
mamy uroczy hotel z przepyszny jedzeniem. wogole kuchnia etiopska zrobila na mnie b. dobre wrazenie.
jutro jedziemy do gondor, jesli nasz kierowca nie bedzie bil kolejnych rekordow powolnosci, mamy szanse dojechac tam przed wieczorem