kolejny dzien w drodze i kolejne nieziemskie widoki. tu warto przyjechac chociazby dla samej drogi.po nie wiem ilu godzinach jazdy dotarlismy do turmi, miasta hamerow. i bylo jak na zdjeciach i w tv. ludzie czarni jak smola, faceci zazwyczaj w krotkich spodniczkach z toczkiem lub piorkiem na glowie i czesto, o zgrozo, ze strzelba na ramieniu.naboje nosza na pasku przewieszonym wokol bioder. kobiety maja mnostwo warkoczykow wysmarowanych ochra, nosza skorzane spodnice (bardzo wymyslne fasony, nawet falbanki maja) i do tego albo zachodnie t-shirty, albo nic. dzieci zazwyczaj ganiaja jak je pan bog stworzyl. przy wjezdzie do turmi okazalo sie ze wlasnie sie skoki przez byki zaczynaja- ceremonia majaca sprawdzic, czy mlodzieniec nadaje sie juz do zeniaczki, choc test zdaje sie byc malo adekwatny. mlodzieniec dosc paskudnie ufryzowany, odziany we wstazeczke przewieszona przez ramie ma przeskoczyc po X-ilosc bykow. caly numer wyglada dosc banalnie, ale biale chlopaki moze i mialyby z tym problem. na imprezie byly 2 rodziny i troche turystow. najpierw wiara zeszla sie na glowny plac, panny troche potanczyly, a potem daly sie troszeczke pochlostac, bo blizny na plecach sa tu oznaka piekna.biczowanie wygladalo o ironio dosc zabawnie, bo dziewczyna po tym jak dostala z calej sily galezia w plecy, ktore natychmiast zaczynaly krwawic, podskakiwala lekko i trabila malutka fujarka w twarz swojemu oprawcy.
mi sie w sumie cala impreza i fakt ze moglam fotografowac bez ograniczen dosc podobala, malgoska czujac komercje kreci nosem.
spimy na kempingu prowadzonym przez hamerow. codziennie przychodza tu przed 7 i ubrani w swoje tradycyjne stroje zabieraja sie za sprzatanie. musze przyznac ze panuje tu godny podziwu porzadek, cena za namiot 60 Br