ostatni dzien w indonezji, no taki kompletny dzien.
postanowilismy spedzic go kulturalnie i wybralismy sie, jedni mniej, inni bardziej ochoczo do prambanan, najwiekszego kompleksu swiatyn hinduistycznych na jawie i chyba tez w indonezji.niestety w 2007(?) w trakcie trzesienia ziemi kilka swiatyn, w tym najwieksza doznaly uszczerbku. ale nawet mimo tego robia spore wrazenie. ludzi bylo malo, slonce potworne, na szczescie mozna sie bylo schowac w cieniu drzew. wstep normalny 10 $, studencki 6$, indywidualny przewodnik ok 5$. Niestety przewodnik na ktorego trafilismy nie mial wiele do powiedzenia. poza orientacyjna data budowy i nazwa wowczas panujacej dynastii nie dowiedzielismy sie od niego niczego o swiatyniach. zato rozwinal sie w objasnianiu niuansow hinduizmu i buddyzmu.
na koniec zdcydowalismy sie obejzec dzielo miejscowej kinematografii o harmonii bioracej zrodlo w prambanan i jej zagrozeniach plynacych ze wspolczesnej cywilizacji. wydzwiek byl tak ekologiczny, ze musiala sie za nim kryc angela m.
jeszcze kilka godzin i wyladujemy w etihad. sa wsrod nas tacy, ktorzy nie moga sie juz tego momentu doczekac odkad wysiedli z samolotu, przed 3 tygodniami.
przegladalismy ksiege gosci hotlu w ktorym spimy, potwornie duzo ludzi pisalo, ze bylo tu juz wczesniej i znowu wrocili, a co gorsza planuja kolejna wizyte w niedalekiej przyszlosci.
WHY????
generalnie uwazam, ze do indonezji mozna, owszem, szczegolne jesli bylo sie juz gdzies indziej wczesniej. bali- nawet bardzo mozna! ale nie trzeba, a juz na pewno nie trzeba do indonezji przyjezdzac wielokrotnie.
bezsprzecznymi plusami tego kraju sa: pogoda - ciagle bylo cieplo, nie padalo, slonce bylo chwilami potworne, ale ja to osobiscie lubie, szczegolnie gdy w domu szaro, mglisto i zimno! jest to bez watpienia azja i to sie czuje, ale azja bardziej indyjska, niz np. tajska. nie wolno zapominac, ze to kraj islamski - i to sie czuje!!!, czuje sie tez roznice na bali.
jedzenie jest ok, chociaz nie nalezy sie tu spodziewac wyzyn kulinarnych, jedno musze jednak przyznac, w ciagu calej naszej podrozy nie mielismy ani razu problemow zoladkowych. owoce moza sa jednak pyszne!!! i tanie!!!
jest bezpiecznie, nigdy nie przytrafily nam sie jakies nieprzyjemne sytuacje. turystow nie widzi sie zbyt wielu ( z wyjatkiem bali), ale jak sie juz ich widzi, to nie wspominaja o zadnych klopotach, czy stresujacych przygodach.
ceny sa bardzo przystepne, najdrozej jest na papua ( zupelnie nie wiedziec czemu), poza tym jest wracz tanio:
1 $ to ok 9.000 Rp, 1 Euro to ok 13.000 Rp
hotele: od 50.000 -200.000 Rp
cola/ woda 3.000 - 10.000 Rp
kolacja na 2 osoby : 20.000- 65.000 Rp
internet 5000 - 24.000 Rp
autobusy ( ok 10h podrozy, czyli jakies 400 km) 65.000 - 200.000Rp
drogie sa samoloty ( szczegolnie garuda) , ale mozna znalesc tez tansze okazje (airexpress, lionair, airasia, niestety prawie niemozliwe jest kupienie biletow przez internet)
karta prepaid ( ze 100 smsami do europy) ok 50.000Rp