Wedlug planu zaliczelismy wszystkie atrakcje wokol wodospadu- statek, tunele, pokaz multimedialny i wysokie fale. Efekt-swiadomosc sily wody, zmoczenie do suchej nitki i poczucie dobrze spelnionego obowiazku turystycznego.
A na obiad polskie pierogi u polskiego Elvis.
Przyjechalismy do naszego domu airbnb w Toronto troche wczesniej niz zapowiedzielismy. Zapukalismy do drzwi uroczego drewnianego domk. Po chwili za firanki wyjzala pani z psem, na nasz widok zaczela krecic przeczaco glowa i cos marudzic, co brzmialo jak "no"...i zniknela. Zdziwilismy sie nico, przycupnelismy na schodkach na werandzie i zaczelismy czekac i zastanawiac sie, co znaczylo, to co wlasnie zobaczylismy...nie ten adres, jakas wariatka, przestraszona gospodyni, ktora jeszcze nie przygotowala naszego pokoju, albo musi odprawic kochanka...Po 10 minutach zapukalismy jeszcze raz. Ta sama pani, podobne zachowanie, ale tym razem zanim zniknela powiedzielismy kim jestesmy....wpuscila nas natychmiast, przepraszala zawstydzona...myslal, ze jestesmy z agencji nieruchomosci i chcemy kupic jej dom...