trujillo kolonialne, niskie, max 2-pietrowe domy w zywych kolorach z przepiekna sztukateria, tylko jakos tak ponuro tu. moze z powodu pogody, pochmurnej, chlodnej.
mieszkamy w hostel colonial, nazwa bardzo adekwatna. natychmiast znalazlysmy jugeria, w ktorej przez kilka kolejnych dni jadlysmy sniadania.
popoludnie spedzilysmy w huachayo, malej wiosce rybackie, przechodzacej wlasnie transformacje. wybrzeze znane z doskonalej lewoskretnej fali sciaga setki surferow, ktorzy nic sobie nie robiac z diabelsko niskiej temperatury wody, szaleja na deskach do zmierzchu. wioska znana jest jednak nie tylko z fali, ale i oryginalnych lodzi, robionych ze slomy, przez miescowych rybakow. troche przypominaja kajaki, sa potwornie nietrwale- max. 6 m-cy, i po kazdym wyplynieciu w morze musza schnac, okolo 6 godzin na sloncu.