Tallin robi bardzo dobre pierwsze wrazenie i potrafi je utrzymac. Przejscie z promu do centrum, czy precyzyjniej -starego miasta zabiera na piechote maksymalnie 10 minut. Za murami rozchodza sie we wszystkie mozliwe strony waskie liczki, przy ktorych stoja cukierkowe, cudnie odremontowane kamieniczki o przeroznych formach i kolorach. Bardzo roznorodnie i bardzo uroczo. Na kazdym kroku wpada sie albo na knajpe, albo na galerie, o zabytkach nie wspominajac, bo te sa wszedzie. Wieze i koscioly stanowia kolejne przystanki na trasie zwiedzania. Troche czasu zabralo nam znalezienie lokalu z miejscowa kuchnia - sami estonczycy maja problem z okresleniem, Co jest typowym daniem regionu - ale i to sie udalo. kwas do picia i ryby w kazdej postaci a na deser cos z pumperniklem- ciekawe....
tallin jest butikowy- jak hotele i restauracje, malutki, dopieszczony, dopracowany. kiedy wyjdzie sie poza mury starego miasta wyglada zwyczajniej, ale tam rzadko wypuszczaja sie turysci.
wszyscy swietnie mowia po angielsku i czesto po niemiecku. widzi sie glownie turystow i kilku obslugujacych ich estonczykow. dobry adres na weekend