Ojciec zrobil nam pobudke par minut po siodmej, informujac, ze dzien jest piekny, a on jest juz od ponad 2 godzin na nogach...karnie potuptalismy na sniadanie, na ktorym znowu zalal naß cala masa informacji o filipinach, a potem do auta i na zwiedzanie miasta , a wlasciwie podziwianie jeziora. Miast bardzo mile, w su ie robi wrazenie bazy wypadowej z manili na we. Ladne, zadbane domy, z wyjatkiem jednego niedokonczonego apartamentowca straszacego przy glownej drodze, cudowne ogrody i widok na jezioro, na srodku ktorego wznosi sie gora- de facto wulkan. Nie dotarlismy na niego, als nawet widok z brzegu, czy najwyzszego punkt miasta byl uroczy. Dziwne, als najladniejsze dzialki sa w rekach przeroznych zgromadzen i organizacji koscielnych dzialajacych w okolicy. Trzeba jednak przyznac, za sa one, te organizacje bardzonprezne i czynia wiele dobrego na rzecz miejscowej ludnosci.