Wylecielismy na filipiny a wyladowalismy w malezji na borneo...tez niezle. A tak powaznie, przerazeni deszczami w manili ucieklismy w najblizsze suche miejsce...to niecale dwie godziny lotu a pogoda skrajnie inna, slonce, nieba nie zaslania ani jedna chmurka...jak niewiele trzeba zeby poczuc sie lepiej.airasia to pozadna linia z tradycjami...wykorzystuje stare amerykanskie lotniska i uszczesliwia cenami, tyle ze trzeba na jej lotniska sie jakos dostac, w sumie dla chcacego nic trudnego, z hostelu trzy przystanki metrem, potem koniec jezyka za przewodika i juz bylismy na terminalu, z ktorego odjezdzaja autobusy do clark, gdzie jest lotnisko airasia. Po drodze ponad godzinny tour de manila, rowniez przez calkiem przyzwoite dzielnice finansowe i handlowe...zupelnie jak jakarta albo bangkok, wszystkie te miasta sa do siebie potwornie podobne. Kilka drapaczy, miedzy nimi malenkie chalupki, szybka kolejka na slupach i dziwne pojazdy.no i smog i halas.
Lot w turbulencjach i miekkie ladowanie w zupelnie nowej rzeczywistosci. Z ultrakatolickich filipin wyladowalismy w muzelmanskiej malezji, rzadzonej przez chinczykow. Kota kinabalu, juz dla samej nazwy warto tu przyjechac. Borneo ma nas zachwycic przyroda, malezja czystoscia i bezpieczenstwem. Dla marcina to powrot po latach, dla mnie zupelnie nowe doswiadczenie, choc jakos mi tu podobnie do indonezji...moze troche bogaciej i czysciej, ale w sumie podobnie, w koncu oba te panstwa dziela sie wyspa, no i nie wolno zapomniec o brunei.
Hotel 3* nieco podupadly, ale dostalismy lepszy pokoj i atrakcyjna cene wiec jestesmy zadowoleni. Tylko bez przewodnika jak bez reki sie tu czulam, wiec, dzieki niech beda rozwojowi technik, w chwile kupilismy i zaladowalismy rozdzial z lp o borneo i juz poczulam sie lepiej. Nasze odkrycie technologicze tych wakacji to tablet, bez niego ani rusz...ale mam nadzieje ze w dzungli sobie odpuscimy. Wlsnie przeanalizowalam lp i uk uknulam program na borneo...zobaczymy co z tego wyjdzie, mam nadzieje, ze zostanie nam kilka dni na filipiny