to najladniejsze miejsce jakie do tej pory widzialam w indonezji. mimo, ze od morza, albo inaczej, od plazy przy ktorej mieszkamy, trzeba tu ponad godzine jechac, pelno tu turystow i jeszcze chyba wiecej atrakcji. natychmiast rzuca sie w oczy japonskie oblezenie, skosnych sa tu tysiace!!!! i ceny w niektorych miejscach sa wlasnie do nich przystosowane. ale nie o cenach chcialam.
ubud jest zielone, ma sie wrazenie, ze miasto zostalo wybudowane w dzungli, albo przynajmniej w ogrodzie botanicznym. co krok swiatynia, mniejsza, wieksza i najwieksza, a miedzy nimi palac krolewski,okreslenie palac moze nie dokonca pasuje do tego miejsca, ale rzeczywiscie nalezy do rodziny krolewskiej, ktora tu podobno nawet pomieszkuje.
poza swiatyniami sa tu jeszcze galerie, roznych lotow, ale kazdy moze tu znalesc cos dla siebie.i targ jeszcze na srodku miasta sie znajduje, a na targu mozna sie targowac do woli a ceny spadaja z predkoscia lotu komara.
sa tez stylowe knajpki, wybitnie urzadzone pod gust zachodni, a moze i wschodni ( biorac pod uwage miliny japonczykow).