wstyd sie przyznac, ale wreszcie wakacje!!!!
malenka miejscowosc, pozbawiona wielkich hoteli i oznak najazdu bialych. cale miesteczko mozna przejsc w 10 min. bialych moze z 50, wiecej chyba nie.
pierwsze co sie w oczy rzuca na bali, to brak meczetow, wiekszosc mieszkancow to chyba hindusi, wnosze po swiatyniach i strojach... i atmosfera od razu jakas taka milsza, swobodniejsza. i znowu na ulicach sa psy...
mieszkamy w uroczym bungalow z trzciny, pietrowy, czysciutki, tak kiczowaty, ze az sliczny. dookola kwiaty, rzut beretem do wody. woda czysta, przejzysta, ok. 24 st.
atmosfera wybitnie wakacyjna, wszystko toczy sie powoli, bez pospiechu.
pyszne soki owocowe, jedzenie u lokersow tez ok.
nurkowalam z lokalnym instruktorem, bo niemiecki byl zabookowany na rok z gory. facet mial wszystkie potrzebne certyfikaty i byl dobrze zorientowany w terenie. sprzet dzialal, butle byly pelne tlenu. Nawet sie zdziwilam, ze po 2 latach przerwy tak spokojnie oddychalam, i w sumie bylam w wodzie 2 razy po 45 min.
rafy wciaz nie takie czerwone jakbym sobie zyczyla, ale duzei bogate, glownie w odcieniach brazu . tylko woda w porownaniu do tajlandii zimna