no i zaczal sie kolejny sadny dzien w moim zyciu, nie napisze ktory to, tyle tylko , ze postanowilam przejsc przezz niego z godnosci i fasone, wybierajac na miejsce swietowanie chiclayo i jego, zdaniem miejscowych, najlepsze na swiecie muzeum senor sipan.
w chiclayo jakis gosc przyladowal mi niby przypadkiem lokciem w oko, potem chodzilam po miescie z przylozonym do twarzy workiem z lodem, wzbudzajac ogolna litosc. wysiadajac z colectivos rabnelam centralnie czolem w futryne i powoli zaczelam sie nipokoic o moja najblizsza przyszlosc.
samo muzeum rzeczywiscie bardzo ladne, elegancko, nowoczesnie zaprezentowane gigantyczne kolekcje zlotej bizuterii, ale, zeby to mialo byc od razu najlepsze muzeum swiata??? no nie wiem...to chyba lekka przesada.