niezly region narciarski. miejsce w ktorym nalezy bywac, szczegolnie w lech i zürs. skoro bawia sie tu rodziny krolewskie ( ksieze holandii tak sie bawil, ze do tej pory sie nie wybudzil), to chca sie bawic i inni, czesto gorzko za to placac, choc niekoniecznie. ponad 230 kilometrow tras, glownie sredniotrudnych, ale i sporo latwych i troche trudnych. karnet obejmuje st anton, zug i lech, ale niestety z st. anton nie mozna przejechac nartami...mowi sie ze urlopowicze z pozostalych miejscowosci nie chca sie mieszac z reszta, dlatego jesli koniecznie chce sie poszusowac na stokach lech, trzeba albo pojechac skibusem, albo wynajac przewodnika gorskiego, ktory moze nas poprowadzic przez gory.
na przelomie stycznia i lutegojuz od ponad 30 lat odbywa sie w st anton miedzynarodowy kongres anestezjologiczny, wyklady i workshopy sa tak zaplanowane zeby kazdy mogl skorzystac z urokow narciarskich regionu.
w ramach zajec dodatkowych mozna zrobic przyspieszony kurs ratownictwa gorskiego; pakowanie poszkodowanych i transport helikopterem, poszukiwanie zasypanach przez lawiny przy pomocy psow i mniej i bardziej skomplikowanych urzadzen. strasznie fajni sa ci ludzie, ktorzy nalezy do miejscowego "gorskiego pogotowia ratunkowego"- bardzo szybko wzbudzaja duuuze zaufanie.