o kambodzy slyszalam od dziecinstwa...tak sie dziwnie zlozylo, ze dosc wczesnie pojawila sie w moim, a moze inaczej w zyciu mojej rodziny, ale dla mnie osobiscie byla czyms odleglym, bardziej bajkowym, nieosiagalnym. w sumie chyba nawet nigdy nie marzylam o tym, zeby ja odwiedzic, takie pomysly nie miescily sie w owczesnych normach. tak wiec roslam sobie ogladajac zdjecia, filmy, sluchajac opowisci i obijajac sie od czasu do czasu o pamiatki "made in kambodia".
i nagle lup, niemozliwe stalo sie mozliwe...pozostalo tylko pytanie co robiec przez tyle czasu w nie tak wielkim panstwie, w ktorym tyle zostalo w ostatnim czasie zrujnowane. moze wietnam? wietnam??? ale o wietnamie nie mialam pojecia...wiec moze to i dobry punkt wyjscia. zadnych zdjec, filmow, wspomnien, zadnych oczekiwan wiec nie powinno byc i zadnych rozczarowan.
air france daje mozliwosc lotu na polnoc i wylotu z poludnia, co bardzo upraszcza kwestie podrozy, po kraju ktory jak niewiele innych, ze wzgledu na swoje podluzne terytorium i tak jest stworzony do zwiedzania.